Dagmara Seliga w jednym ze swoich postów napisała „Eh, jak to właściwie jest z tą miłością do siebie… gazety się rozpisują – pokochaj siebie a będziesz szczęśliwa, pełno kursów i warsztatów jak być dla siebie dobrą, gabinety terapeutów i coachów pękają w szwach a mimo to, wciąż w nas głód miłości i akceptacji…”. Serdecznie pozdrawiam Dagmarę i dziękuję, że zainspirowała mnie do napisania słów kilku.
To, że głód jest – to akurat dobrze. Zwierze głodne szuka, kombinuje, testuje, smakuje, zwiększa swoje możliwości. Na razie zostawiam na boku kwestię czy jest chronicznie niedożywione, na granicy wycieńczenia, czy dobrze utuczone, ale wciąż mu mało, czy po prostu nie zjadło tyle by być syte. Z jakiś powodów jest głodne. Chce być syte. Uczenie się na własnych błędach jakoś słabo idzie, nic więc dziwnego, że szuka rozwiązań u innych, bardziej doświadczonych w temacie. Sięga więc do mądrych książek, pomocy coachów, trenerów
Poradniki, artykuły, pracę z coachem wiele osób postrzega jako: gwarancję sytości, łatwych rozwiązań, uniknięcia wysiłku, błędów.
Niejednokrotnie słusznie. Bo skąd się biorą poradniki? Z doświadczeń innych osób, z badań, statystyk, studium przypadku, czasami niczym nie popartych przekonań autora, lub sloganów, które akurat dobrze się sprzedają. Najczęściej z mieszaniny tych rzeczy, w różnych proporcjach. Przy okazji obiecują, że zaakceptujesz siebie, poprawisz relacje z innymi. Że metoda jest łatwa, kroki proste i niezawodne, co już nie musi być prawdą. Najczęściej jest pół(ćwierć)prawdą, lub kiedyś, gdzieś, z jakąś prawdą chodziło za rękę. Czemu?
- Nie każda kuchnia musi nam smakować. To co u jednych wywoła jęk zachwytu u innych skończy się alergią, sraczką lub czymś jeszcze gorszym. I nie zawsze rozpoznasz to po opisie. Czasami człowiek naje się świństwa zanim odnajdzie to co lubi. To że smakowało coś jakiemuś kucharzowi, nie gwarantuje, że zasmakuje nam. A nawet jeżeli to i tak nie mamy pewności, że nauczymy się to dobrze gotować.
- Nawet jak znajdziemy książkę z przepisami, które teoretycznie nam smakują – nie oszukujmy się od przeczytania jej – bardziej syci nie będziemy. Zjedzenie albumu ze zdjęciami steków, raczej nie zaspokoi naszego głodu w oczekiwany sposób.
Problemem jest nie tylko to, na ile poradnik jest dobry, ale również to, z jakim nastawieniem po niego sięgasz. Jeżeli liczysz, że rozwiąże Twoje problemy, odwali za Ciebie robotę, da Ci gwarancję na cokolwiek – no cóż – właśnie zaczynasz fundować sobie frustrację. Oczywiście zwiększysz swoją wiedzę, zasób mądrych zwrotów. Czy coś więcej? To już bardziej zależy od Twojej gotowości do doświadczania i umiejętności wyciągania wniosków niż od poradnika. Co więcej, to co jest odpowiedzią dzisiaj, jutro może być już mocno nieaktualne. W trakcie dojrzewania, starzenia się, może zmienić się też Twoje postrzeganie miłości. Prawdopodobnie będzie towarzyszyć Ci w tym wiara, niepewność, ciekawość, emocje i odrobina głodu. Głód jest ważny. Jak się napasiesz w święta to nawet babcine pierogi kuszą jakby mniej.
Oczywiście można to też tłumaczyć prościej – miłość i samoakceptacja jest stanem bardzo przyjemnym. Toż to orgazm, spełnienie. Nic dziwnego, że ludzie, podobnie jak z używkami – chcą więcej i więcej.