nieco skorygowana wersja artykułu napisanego na potrzeby Mogę Móc.
Cudowny lek na wszystko! Pic na wodę, aby wyciągnąć pieniądze! Takie niewiadomo co. Jaki jest coaching? Odpowiedź zależy od pytanego. Jego doświadczeń z… coachingiem, coachem. Coaching jest tym, co zrobi z niego coach. Żadne mydlenie oczu definicjami, standardami, teoretycznymi strukturami nie pomoże. Coaching będzie taki jak ludzie, którzy go używają.
Długo broniłem się przed wyjściem do tablicy, bo nie lubię szarpaniny internetowej. Coraz rzadziej służy rozwojowej dyskusji a coraz częściej deprecjonowaniu cudzego, podkreślaniu własnej cudowności lub stanowi zwykłe ujście frustracji. Ale nie o tym miało być. Zajmuję się coachingiem więc czemu miałbym nie napisać o swoim punkcie widzenia. Był czas kiedy coaching, psychologię, psychiatrię uważałem za hochsztaplerkę. Był czas kiedy byłem nimi zachłyśnięty. Był czas, kiedy starałem się nie oceniać metody, tylko to, co wnosi w życie moje i innych. Piszę o tym tylko dlatego, że dziwi mnie czemu coaching jest oceniany w oderwaniu od ludzi.
Kto prowadzi coaching? Ludzie, którzy:
- lubią pomagać
- cieszą się kiedy inni „dojrzewają”
- potrafią oddawać odpowiedzialność innym za ich życie
- nie potrafią oddawać odpowiedzialności i pomagają nawet jak ktoś nie chce
- widzą co inni robią źle i z chęcią ich naprowadzą na właściwą ścieżkę
- sami mają problemy ze sobą
- stosują go jako narzędzie rozwoju
- traktują coaching jako narzędzie manipulacji (to jest szczególnie popularne u menedżerów: pracownik jeszcze o tym nie wie, sam dojdzie do tego co ja już wiem, że będzie robił)
- traktują coaching jako metodę na zarabianie pieniędzy ( bo modne, bo się nasłuchali, bo kurs wystarczy, bo…)
- rosną, jak ludzie wokół rosną
- rosną, kiedy mogą czuć się mądrzejsi, od tego po drugiej stronie
- …
Dodaj 3-4 swoje ulubione kategorie i… wciąż będziemy daleko od kompletu. Każdy coach jest swoistą mieszanką wymienionych elementów. Niektórzy przez część tego przeszli i mają za sobą, przed częścią się uchronili, z częścią mierzą (bardziej lub mniej świadomie), przed częścią uciekają. Są tacy, którzy mają swoją dojrzałość i tacy, którzy mają jej mniej, nawet bardzo mało. Kurtyna.
Zastosowanie coachingu (też o ludziach, ale z innej perspektywy)
Coaching stał się modny. Jak eko-żywienie. Zwracając uwagę na to, co jemy, możemy poprawić swoją witalność, stan zdrowia, przegnać choroby. Ktoś zaprzeczy? Nie? No więc wyobraźmy sobie Zygmunta, którego boli kręgosłup. Naczytał się o zbawiennym wpływie zdrowego odżywiania. Wpiernicza połowę droższe warzywka z napisem eko wydrapywanym widelcem przez lokalnego rolnika. Mięso je tyko w środy i tylko od kur relaksowanych muzyką Mozarta (i takie widziałem). Wszystko dostarczają mu pod drzwi, żeby miał świeżutkie każdego ranka. Muszą dostarczać, bo sam siedzi cały dzień przy komputerze, aby zarobić na to. A kręgosłup boli… Wniosek? Eko-żywienie jest do dupy. Tak samo zresztą słabo pomaga na głupotę, smród w pokoju czy wydłubane oko.
Jak to ma się do używania coachingu w biznesie? Dobre pytanie. Ktoś rzuci przykładem w komentarzu?
Pieniądze
Coaching pachnie pieniędzmi. Nic więc dziwnego, że przyciąga ludzi, którzy są nimi zainteresowani. Idea ideą, ale ile można zarobić! To przecież takie proste. Zadajesz pytania, człowiek coś tam odpowiada. Z sensem lub mniej, ale to nie twoja sprawa. Ty odpowiadasz tylko za proces, za realizację celu klient. Więc nie opłaca się, żeby ludzie żyli dobrze. Trzeba im stworzyć niewygodę, zawsze mogą być bardziej efektywni, stworzyć przymus rozwoju. W ich interesie… a że przy okazji trzeba zapłacić… Będą więc osoby, które pobierają opłaty za swoją pracę, żeby mieć na życie, są takie których celem jest zysk, a klient wysiłkiem.
Jak w każdej branży, jest wąska grupa ludzi, która „urodziła się” by robić coaching, wąska grupa takich, którym warto zapłacić by… od coachingu trzymali się z daleka. I kupaRO środka.
Pozornie coaching jest prosty jak budowanie domu z drewna. Aby zbudować dom wystarczy poukładać belki i powbijać gwoździe (choć gwoździe nie są niezbędne). W coachingu wystarczy zadawać pytania. Proste, nie?
- nie każdy ma smykałkę do układania belek (nawet jak bardzo chciałby wybudować dom)
- nie każdy stos ułożonych belek stanowi dom
- nie każdy dom jest dobry dla każdego
Czy to oznacza, że coś jest nie tak z domami?
Znowu odbiegłem od tematu…